czwartek, 24 listopada 2011

Co się u nas zmieniło ?

Hej.

Na początku chciałabym napisać o tym jak musiałam pożegnać najlepszego przyjaciela...

Amber'a, dostałam gdy miałam tylko dwa miesiące, znalazł go mój Wujek. Amber był wtedy Mniej więcej w tym samym wieku co Ja... Z czasem zaczęłam rosnąć, a on wraz ze Mną. Chodziłam z nim na spacery, jak najdłuższe, zwłaszcza w Zimę. Uwielbiał śnieg, kochał biegać za spadającymi kuleczkami ze śniegu.. był wtedy taki szczęśliwy. Był ze Mną w każdej trudnej chwili, zawsze gdy byłam smutna i nie miałam na nic ochoty - szłam na spacer z Amberem, to mi pomagało, potrafiłam się wyciszyć, uspokoić, a on siedział koło Mnie i czekał aż będę go głaskać... niestety z czasem nasze spacery stały się coraz krótsze, Amber się zestarzał, nie chciał już tyle chodzić... do tego w 2010 roku został pogryziony przez Owczarka Środkowoazjatyckiego... miał po 8 szwów z dwóch stron barek, miał też szwy wewnętrzne... po tym wydawał się już psem zmęczonym życiem... Czasem odżywał, na spacerze gdy mógł swobodnie biegać... był szczęśliwy... Niestety kilka miesięcy temu wyskoczyła mu nie wielka gulka na wardze, leciała z tego ropa i niesamowicie śmierdziało... znaleźliśmy tutaj Polskiego Weterynarza, a raczej Panią Weterynarz i następnego dnia pojechaliśmy na wizytę... powiedziała nam że są dwa wyjścia - Eutanazja, bądź próba podjęcia operacji.. oczywiście zdecydowaliśmy się na operację, miała się odbyć już następnego dnia o 11:00. Pojechaliśmy, Pani Weterynarz wezwała specjalnie inną kobietę z innego miasta by to dobrze obejrzeć... okazało się że to rak złośliwy, i tak chcieliśmy operować. Amber miał już i tak chore serce, dostawał leki. Po pierwszym zastrzyku usypiającym serce ledwo biło.. nie przeżyłby... miał już 15 lat... niestety ale musieliśmy podjąć tą decyzję... trzeba było go uśpić, nie chciałam by cierpiał... przyszłam do niego i ostatni raz go pogłaskałam, za uchem, tak jak uwielbiał... wzięłam obrożę i Weterynarz go uśpiła...
Po powrocie do domu, usiadłam na kanapie i płakałam... a Astro ten pies co nie okazuję uczuć... podszedł, wskoczył na kanapę i po prostu położył mi głowę na kolanach... wiedział co się stało...

Mam nadzieję że Mojemu przyjacielowi jest dobrze za Tęczowym Mostem, że ma tam śnieg, który, kochał jak i Swoje ciepłe miejsce przy kominku... AMBER [*]



Teraz trochę innych wiadomości :

Ogólnie chyba już się w jakiejś części pozbierałam...
Jest już lepiej. Jestem szczęśliwa ponieważ na Święta jadę do Polski, do rodziny i Jumby, więc możecie się spodziewać wspólnych zdjęć Astra z Jumbą, tylko Jumby oraz Boonie'go.

Byłam dziś z Astrem na dłuższym spacerze, na boisku. Dodam zdjęcia oraz jeden filmik.


I kilka zdjęć kropelek z dzisiaj ;)



To chyba wszystko co chciałam dziś napisać.

Pozdrawiam.

6 komentarzy:

  1. Niestety to smutne.
    Dobrze że już lepiej.Czas goi rany.
    Ja się nie mogę doczekać Świąt:)
    Śliczne zdjęcia.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zawsze się wzruszam przy takich sytuacjach, i teraz też się popłakałam, nie wyobrażam sobie, że mogłabym już nie zobaczyć Pusi....:(

    Pozdrawiam, śliczne focie;)

    www.pusiaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż mam łzy w oczach :(((
    Smutne :(
    Jak bym straciła mojego psa to bym nie wytrzymała psychicznie .!
    a zdjęcia są ślicznie .! :*
    Pozdrawiamy :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny piesek.
    Niech śpi słodko. [*]

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech śpi słodko [*]

    Piękne zdjęcia - jak zawsze z resztą =))

    OdpowiedzUsuń
  6. Super post i ogólnie cały bloog :)
    Jak przeczytałam o Amberku od razu zaczęłam płakać ;/ Biedaczek...Miejmy nadzieję że dobrze mu w Tęczowym Moście...[*]

    Obserwujemy?? ;]

    Pozdrawiamy :)

    Zapraszamy do nas :P

    OdpowiedzUsuń